- Trochę się czuję jak weteran, ponieważ latam w Krośnie na zawodach od 2004 roku. Wcześniej, z ojcem Wojtkiem jeździłem jako jego załoga. Latanie w Krośnie zawsze wzbudza sporo emocji. Teren, zmienna pogoda - inaczej niż u nas. Kawał drogi, ale zawody zawsze na wysokim poziomie - warto tu być. Ludzie są przyjaźni dla gości z nieba. Zawsze chętnie tu wracamy. Piszę wracamy, ponieważ od początku mojej przygody z balonami towarzyszy mi jako mój kierowca, a właściwie moja kierowniczka moja żona Irena - mówi Adam Jaskólski.
Mateusz Głód